W styczniu pisałam o różowej, oczojebnej szmince, która całkowicie zmieniła moje podejście do różowych ust. Nawet się nie zorientowałam, gdy w ciągu kilku tygodni w mojej kosmetyczce jakimś dziwnym trafem znalazły się kolejne różowe maziaki - przysięgam, ja takich rzeczy nie kontroluję, totalny blackout ;)
Niektóre całkiem fajne, inne średnio. W następującym tygodniu popełnię swatche i krótkie recenzje, bo niby ile można pisać o błyszczyku, bitch please (a i tak się skończy na eseju).
Dla ciekawskich i niecierpliwych, od góry:
Niektóre całkiem fajne, inne średnio. W następującym tygodniu popełnię swatche i krótkie recenzje, bo niby ile można pisać o błyszczyku, bitch please (a i tak się skończy na eseju).
Dla ciekawskich i niecierpliwych, od góry:
- błyszczyk Bell Glam Wear 032
- lip pen H&M Honeysuckle
- mazak Astor Perfect Stay Berry Pink (tak, jeszcze można je dorwać w niektórych miejscach)
- lip pen H&M Passionata Pink
- lakier (?) Sephora Fuchsia
- błyszczyk bareMinerals Dare Devil
- Maybelline Color Whisper 310 Mad for magenta
A teraz wracam do opalania się. Miłej niedzieli!